Jacht "I
love Poland" zakupiony do promowania Polski fot. Facebook @ILOVEPOLANDpfn
Jacht „I love
Poland” zakupiony w celu promocji Polski na świecie doznał awarii w wyniku
której stracił maszt. Żadnemu z załogi nic się nie stało. Okazuje się, że nawet
to można w prorządowej propagandzie przedstawić jako niewyobrażalny sukces.
Do uszkodzenia
doszło 22 kwietnia po wypłynięciu z portu w Nowym Jorku. Jacht znajdował się na
Atlantyku ok. 50 mil morskich na wschód od półwyspu Sandy Hook. Warunki
atmosferyczne tego dnia nie były zbyt wymagające dla tej skonstruowanej do
oceanicznych regat wokółziemskich konstrukcji w ekstremalnych warunkach.
– Żadnego błędu
jako żeglarze nie zrobiliśmy. Zawiódł sprzęt – mówi RMF FM kapitan Jarosław
Kaczorowski. – Jachty to są bardzo skomplikowane przyrządy służące do pływania.
Tam jest mnóstwo elementów, które mogą zawieść – tłumaczy.
Jarosław
Kaczorowski jest znanym polskim żeglarzem. Był skipperem między innymi słynnej
łódki Bols. Biorąc pod uwagę, że jacht jest kupiony jako używany i jest
intensywnie eksploatowany awaria w wyniku zmęczenia materiału jest jak
najbardziej możliwa.
Co ciekawe
Kaczorowski widzi także „ogromny sukces” w tym co się stało. – To chyba dobra
promocja Polski, jak sobie poradziliśmy na morzu z taką awarią, nie wzywaliśmy
żadnych służb ratunkowych i nikomu nic się nie stało – powiedział Kaczorowski.
Jacht klasy Volvo
Open 70 to amerykańska jednostka z 2011 roku wybudowana na wokółziemskie regaty
Volvo Ocean Race. Został zakupiony przez Polską Fundację Narodową za 900 tys.
euro w celu promocji Polski na świecie.
Jednostka
odwiedzała różne porty, a także z sukcesami startowała w regatach. W marcu
zwyciężyła w 39 edycji St. Maarten Heineken Regatta na Karaibach. Za kołem
sterowym stał wówczas Zbigniew Gutkowski znany z udziału w wokółziemskich
regatach samotników Vendée Globe.
Nie wiadomo ile
potrwa naprawa jachtu. – Ten sprzęt, który musimy dokupić, te elementy
takielunku, to nie jest coś, co jest w sklepie na półce – powiedział
Kaczorowski. Reporter RMF FM w USA, Paweł Żuchowski, informuje, że przywrócenie
jednostki do użytkowania może kosztować kilkaset tysięcy złotych.